Makarov z uśmiechem obserwował jak jego gildia powoli
wraca do upragnionego stanu. No cóż może nie tego jaki był siedem lat
wcześniej, ale zawsze lepsze to niż nic. Jego spojrzenie na chwilę zawisło na
kruczowłosej dziewczynie, która swoją smoczą magią właśnie próbowała schwytać
kurę. Tak z boku to mogło nawet wyglądać śmiesznie, kiedy prawie pełnoletnia
magini zamiast rąk używała do tego swojej mocy. Kura co jakiś czas wrzeszczała
przerażona, jak obok niej pojawiała się olbrzymia czarna ręka mogąca spokojnie
być dłonią giganta.
— Yoru
spróbuj rąk bardzo cię proszę — Zdziwione czerwone oczy spotkały się z twarzą
starszego mężczyzny i zaraz na twarzy nastolatki pojawił się duży szeroki
uśmiech. Sam starszy Dreyar nie mógł uwierzyć, że ona tak szybko rośnie.
Dopiero co pamiętał jak jego wnuk Laxus przyprowadził do gildii małą przerażoną
istotkę, a tu już wyrosła prawdziwa pannica.
Yoru
Shadowmore jest wysoką siedemnastoletnią dziewczyną o nienagannym wyglądzie i
duży piersiach, które spokojnie robiły szał na każdym przedstawieniach. Wiele
razy doprowadzała tym do rozpaczy Wendy, bo ilekroć mijał rok to piersi kobiety
były coraz większe, za to Marvel dalej była płaska jak deska do prasowania. Kot
zachichotał fruwając w powietrzu, kiedy jego przyjaciółka wyrżnęła tak zwaną
glebę. Khairi, bo tak nazywał się jej Exceed miał czarne futro i niebieskie
oczy. Najczęściej we dwoje na misjach potrafili poprowadzić taki pogrom, że nie
trzeba było Natsu by popaść w długi.
—
Mistrzu? Mam do pana sprawę.. — Słysząc kobiecy głos Makarov odwrócił się w
jego stronę spotykając z rozbawionymi ciemnymi oczami, które jak na razie były
bardzo skupione na drugiej osobie. Tak jak myślał Maya jak zwykle nie
odpuszcza. Odkąd postawiła swoją stopę w tej gildii wiedział, że z tej dziewczyny
coś będzie, ale nie spodziewał się iż będzie tak uparta.
Maya
Queen była także wysoką brązowowłosą kobietą, która specjalizowała się w magii
pieczęci. Przygarnął ją do siebie, kiedy rada postanowiła zrobić z nią porządek
jak rozbiła szajkę najemników niedaleko miasta. Dotąd pamięta zdziwione
spojrzenia, kiedy jako pierwszy wyciągnął dłoń krzycząc, że się nią z gildią
zajmie. Widział te niezadowolone spojrzenia, ale nie miał wyboru. Ta kobieta
była jeszcze dzieckiem. Nie chciał by zmarnowała całe życie za kratami lub co
gorsza została stracona na oczach setek ludzi.
—
Słucham cię Mayu — Już wiedział o czym dziewczyna chce rozmawiać, jednak on
uważał iż powinna jeszcze trochę posiedzieć w gildii niż latać po misjach. Po
ostatnim jej wypadzie, kiedy wrócili z Tenrou dziewczyna poszła na misję z
Wendy, co skończyło się połamanymi żebrami i jednym przebitym płucem. Najgorsze
jest to, że dotąd nie wiedzą kto strzelał.
Brązowowłosa
już otwierała usta by coś powiedzieć, gdy walnęły drzwi z których słychać było
zrozpaczony głos.
—
Postaw mnie na ziemi!
Cała
gildia zwróciła swoje spojrzenia w stronę wejścia i zobaczyli grupę, która
wybrała się na ujarzmienie potwora. Wszyscy umorusani w błocie, ale szczęśliwy
uśmiech Natsu powodował rozpływ ciepła w sercu Mistrza. Kochał każde ze swoich
dzieci i ich szczęście było najważniejsze. Po chwili jego oczy ujrzały, co
takiego trzymał nastolatek i otworzył szerzej oczy. Członek jego gildii trzymał
przerzuconego jak ziemniaka przez ramię człowieka. Najzwyklejszego na świecie młodzieńca,
który aktualnie wydzierał się na cały regulator próbując wyrwać z dłoni
różowowłosego niczym przerażony kot. Reszta drużyny co jakiś czas puszczała w
stronę chłopaka przepraszające spojrzenia jakby nie mogli zatrzymać tego
szalonego Ognistego Zabójcy Smoków.
— Ta..
Taidana? — Yota zamarł słysząc tak dobrze mu znany głos i niczym w
najczarniejszym horrorze powoli odwracał głowę do tyłu. Myślał, że już nic
gorszego nie może go spotkać. Kurwa mylił się! Właśnie przed nim stała kobieta,
która przysporzyła mu więcej problemów niż ma włosów na głowie. Na świecie żyje
siedem miliardów ludzi, a on jak na nieszczęście musiał trafić właśnie na nią.
CZYM JA ŻEM SOBIE ZASŁUŻYŁ, MIAU?!
Kobieta
minęła starszego Dreyara i bez zbędnych ceregieli uderzyła Dragneela prosto w
kark przez co chłopak upuścił zdobycz, a tyłek Zabójcy Smoków Błyskawicy miał
bliskie spotkanie z podłogą. Przez chwilę dwójka osób mierzyła się spojrzeniem
po czym czerwonowłosy zaczął drapać się zakłopotany po głowie.
— Cz..
cześć Mayuś.. — Jego głos w tym momencie bardziej przypominał pisk przerażonego
kocięcia niż dorosłego chłopaka. Usta Queen zacisnęły się tworząc ciasną linię
i zaraz po tym Taidana został złapany za przód koszulki oraz podniesiony do
góry.
— Tylko
tyle masz mi do powiedzenia koci pomiocie szatana?! — Nikt nie miał nawet
odwagi przerwać tego jawnego aktu przemocy, gdzie umorusany w błocie chłopak
był dosłownie targany i jak tak dalej pójdzie to po prostu błoto się samo z
niego ściągnie — nic więcej nie masz dodania?!
Pewnie jakby
to było możliwe to chłopak zapadł by się pod ziemię udając amebę i ledwo
słyszalnym szeptem dodał.
— Boję
się kobiet.
— Ta
kurwa.. boisz.. — Puściła czerwonowłosego, który kolejny raz wylądował na
czterech literach i fukając w jego stronę jak rozdrażnione zwierzę odwróciła
się napięcie mijając mistrza — później do pana przyjdę.
Jak
tylko zniknęła za drzwiami gildii, które prawie się rozleciały od trzaśnięcia
Yota odwrócił się w stronę Natsu mierząc go niezadowolonym wzrokiem.
— Czemu
do ciężkiej kurwy jesteś źródłem mojego nieszczęścia?
~*~
Zabójca
Smoków Błyskawic usiadł zrezygnowany w wannie. Dzisiejszy dzień to nie jest
jego dzień razy tysiąc. Jeśli dobrze się zastanowić to właśnie dzisiaj został
poobijany, umorusany i zmuszony by dojść do gildii o której nie miał bladego
pojęcia. Przejechał dłonią po plecach, gdzie dalej podświadomie wyczuwał znak
pieczęci jaką mu nabili na plecach. Fairy Tail… czy kiedykolwiek słyszał o
jeszcze dziwniejszej nazwie? Ale był pewny, że gdzieś o tym już słyszał lub przynajmniej
nazwa obiła się mu o uszy. Do tego ta cała Maya..
Wzdychając
zjechał jeszcze niżej w wannie zanurzając się już cały. Ta kobieta przyprawiała
go o gęsią skórkę i atak furii jednocześnie. Jak to jest w ogóle możliwe, że
się spotkali aż tutaj? Przecież była najemnikiem. To tak jakby nagle lew zaczął
żyć między owcami. Zaczął przyglądać się pianie i parze, która unosiła się nad
wodą. Kiedy on się na to wszystko zgodził? Miał swoje własne sprawy do
załatwienia, a wpieprzył się w kolejne problemy. Kątem oka zjechał na klejnot
leżący obok miejsca w którym siedział. Makarov postanowił mu opłacić pobyt w
tym mieszkaniu dopóki nie zacznie zarabiać i jakie zdziwienie przeszło przez
siedzibę, kiedy chłopak nawet nie wiedział co to klejnoty. Po co miał się nad
tym rozczulać? Wykonał misję to dostał żarcie i mu to starczyło. Gdy tylko
poczuł, że woda zrobiła się chłodna wstał z miejsca biorąc po drodze ręcznik,
owinął go sobie wokół bioder i spojrzał na lustro po prawej stronie. Od bardzo
dawna się w sumie sobie nie przyglądał i teraz jak się widział wcale nie poczuł
się lepiej. Z przedmiotu patrzyła na niego chuda jak śmierć postać z
przerażonymi oczami i poharatanym ryjem od krzaków z dzisiejszego dnia. Chociaż
ciało wcale nie wyglądało lepiej. Odwrócił się odrobinę tyłem by spojrzeć
jeszcze raz na znak jakim go uraczyli i teraz mógł oglądać wielki turkusowy
kolos zdobiący całe jego plecy. Na chuj komu obroża? Jebniemy ci znak i też
będziesz jak uwiązane zwierzę. Reszta wyglądała raczej na zadowoloną ze swoich
znaków.. Może po prostu z nim jest coś nie tak?
Mając
już dość głupich rozmyślań o tym jaki jest popierzony podszedł do drzwi i
złapał za klamkę marząc tylko o ciepłym łóżku oraz by nikt nie ruszał go z
miejsca. Przejechał jeszcze dłonią po lodowatym mosiężnym kawałku po czym go
nacisnął otwierając na całą szerokość.
— CO WY
WSZYSCY TU ROBICIE?! — Jego szczęka prawie opadła do podłogi, kiedy zobaczył
całą grupę.. No prawie całą jaką spotkał w tym przeklętym lesie. Erza Scarlet
siedziała na jego kanapie w pidżamie, która równie dobrze mogła robić za
koszulę do jakiejś erotycznej gazety i malowała paznokcie. W gildii dowiedział
się, że kobieta jest tam postrachem wszystkich i wystarczyło jedno jej złe
spojrzenie by dostać zawału serca oraz to, że używała magii podmiany. Zabawne,
jeszcze nigdy nie widział kobiety rycerza i chyba już nigdy nie ujrzy. Natsu
wyżerał mu ciastka. Tak właściwie skąd on ma do ciężkiej kurwy w tym domu
jakieś ciastka? Kolejny szalony w tej gildii to Natsu Dragneel przez którego w ogóle
znalazł się w tej siedzibie. Z tego co słyszał chłopak tylko by walczył, co
widział zresztą jak nabijali mu znak. Nigdy nie widział takiego miejsca, gdzie
wystarczy słowo by napierdalać się po mordach, ale jak to mówią zawsze musi być
ten pierwszy raz.
— Nie
gniewaj się to pomysł Erzy — Tak jak przedstawiła się w gildii ta piękna
blondynka miała na imię Lucy Heartfilia i była magiem gwiezdnych duchów.
Wyglądała na jedną z rozsądniejszych z tej całej szaleńczej familiady. Jego
wzrok posunął się na czarnowłosego, który jak się dowiedział był magiem lodu
Gray Fullbuster. Spojrzenia dwójki magów się spotkały i przez chwilę Yota miał
wrażenie, że zamarznie. Tak.. to będzie trudna znajomość.
— Ale
przecież pidżama party jest świetnym pomysłem by się lepiej poznać! — Ostatni z
dzikich towarzyszy w tym domu był niski i niebieski. No tak Happy. Exceed
Natsu. Chwila czy on właśnie usłyszał o jakimś pieprzonym pidżama party?
— Zaraz
jakie pidżama… — Jak tylko zobaczył dziwne spojrzenia zdał sobie sprawę, że
stoi w samym ręczniku i teraz każdy członek jego nowej gildii mógł zobaczyć jak
chłopak czerwieni się jak pomidor chowając za drzwiami. Jego ubrania zostały w
pokoju i mógł się teraz modlić by same do niego przyfrunęły. Dlaczego ta grupa
ludzi tak się na niego uwzięła?
—
M..może ci pomóc Taidana? — Chyba tylko Heartfilia rozumiała jego zakłopotanie
w tym momencie. No właściwie nie pomyśleli o tym, że chłopak może się aktualnie
kąpać. W sumie myślała, że on jak reszta facetów wpada do wody by tylko spłukać
co trzeba i zaraz wychodzi. On był inny i widać to było na pierwszy rzut oka.
Usłyszała tylko ciche „ jeśli możesz..”. Mają same wpadki dzisiaj. Zamiast
pomóc nowemu członkowi zaaklimatyzować się w gildii to coraz bardziej go przerażają
i jeszcze trochę, a Yota po prostu wyskoczy z krzykiem z mieszkania.
Po
dobrych dziesięciu minutach Zabójca Smoków Błyskawic siedział na biurku
obserwując każde z osobna i myśląc właściwie co to jest to całe pidżama party.
Nigdy nie miał przyjaciół, więc tym bardziej dziwiła go każda nazwa jaką
spotykał w tym momencie. Znaczy miał przyjaciela, ale dla swojego własnego
bezpieczeństwa wolał się od niego trzymać z dala. Grupa zachowywała się całkiem
naturalnie akceptując jego wszystkie dziwactwa jakie od początku miał. Co
ciekawe nawet nie zwrócili zbytnio uwagi na to, że siedzi na biurku w dość ekhm
dziwnej pozycji jak na człowieka. Może jeśli by był kotem jak Happy byłoby to
urocze, ale tak to cóż nawet on widząc się w odbiciu uważał iż wygląda jak
debil.
— Nie
boli cię kręgosłup siedząc cały czas w tak dziwnej skulonej pozycji? — Chyba
pierwszy raz odkąd w ogóle się spotkali odezwał się ten cały Fullbuster, albo
on tego nie pamięta. Mag lodu obserwował go znów tym samym zainteresowanym
spojrzeniem, jednak nie miał już wrażenia, że jak zrobi ruch zostanie z niego
kocia mrożonka.
—
Kręgosłup? — Uniósł jedną brew w zdziwieniu jakby uwaga, którą teraz usłyszał
była mu całkiem obca. W sumie jakby nie patrzeć powinien go boleć, ale chyba
lata treningu czynią mistrza i uważał to teraz za jedną z najprzyjemniejszych
pozycji — nie to moja.. całkiem normalna pozycja do siedzenia. Czym jest
pidżama party?
Natsu
słysząc to pytanie prawie wjebał się w jedyny stół w tym domu. No cóż, jeśli
coś rozjebie to na pewno nie będzie jego winą. Może wtedy zaczną trzymać go z
daleka od niego, albo chociaż parę metrów.
— Bardzo
proste — Erza uśmiechnęła się szeroko z ekscytacją jakby tłumaczenie tak
prostej rzeczy było dla niej przyjemnością. Nie raz widział u kobiet takie wesołe
iskierki w oczach. No cóż, jeśli tak miał jej zrobić przyjemność niech się
produkuje. On się dowie czegoś nowego czego pewnie w życiu więcej nie użyje, a
ona się ucieszy — Jest to przyjemna zabawa dla całej grupy przyjaciół. Wiesz
różne pogawędki, gry i picie do rana.
Ach
pogawędki i gry.. Zaraz czy on właśnie usłyszał, że do rana? DOBRY BOŻE ONI
CHCĄ TU NISZCZYĆ MU ŻYCIE CAŁĄ NOC?! Nagle jak w największym koszmarze Scarlet
wyciągnęła z pod jednej pazuchy jakiś alkohol, a z pod zbroi jakkolwiek to
brzmi wielką planszę.
—
Ubezpieczyłam się.
—
Widzę..
Moja
smocza matko.. jeśli to widzisz to wiedz, że jak planowałaś spierdolić z tego
świata trzeba było wziąć ze sobą swojego biednego syna, bo ten świat niszczy go
bardziej niż najgorszy narkotyk z jedną małą różnicą – po narkotyku chociaż
chwile czujesz się lepiej. Czujne oczy szkarłatnowłosej zabłysły
niebezpiecznie, aż Yota się cały spiął.
— Masz
z tym jakiś problem?
—
Skądże! — Pomachał szybko rękami tracąc równowagę i tylko cud sprawił, że nie
zarył ryjem o ziemię, bo w ostatniej chwili złapał się końca biurka zawisając
na tym niczym ofiara czekająca aż coś je zeżre.
— To
doskonale — Uśmiechnęła się szeroko jak dziecko, które dopiero co dostało
cukierka — bo zaprosiłam jeszcze parę osób byśmy się zbytnio nie nudzili.
Zaraz..
Parę Osób? Czy dzisiejszy dzień się już naprawdę nie skończy? Usłyszeli pukanie
drzwi, a zadowolony Happy podleciał do nich pociągając za klamkę i pewnie gdyby
teraz nasz Smoczy Zabójca mógł krzyczeć to jak nic wydarłby się na całą
dzielnicę. Jeśli według Erzy Scarlet pół gildii to jest parę osób to już się
kurwa bał co u niej oznacza sprowadzenie WSZYSTKICH ludzi z gildii! Co gorsza
kolejny raz wśród tego szalonego tłumu mignęła mu Queen, która spojrzała na
niego jak rzeźnik, który szykował się do ubicia złośliwej świni.
— Jeśli
nie wytłumaczysz mi się dzisiaj gnojku wymaluje tobą wszystkie ściany w tym
domu —Po słowach wściekłej kobiety ręka Taidany, którą trzymał się przedmiotu
puściła się i całym ciałem jebnął o ziemię przy okazji pociągając za sobą
lampkę nocną. To będzie pierwsze, a zarazem najdłuższe i straszne pidżama party
jego życia miau!
Hahah wygrałaś. Normalnie wygrałaś! xD Nie dość, że wstrzeliłam się akurat na rozdział. Bo ciekawiłam się czy nie dodałaś nowych opisów postaci to i od razu się na niego załapałam. Im bardziej patrze na tego OC tym coraz bardziej go kocham. Ten jego koci styl życia jest taki uroczy, że bym go zacałowała na śmierć. Cały czas się zastanawiam co on zrobił Queen, że dziewczyna taka wkurwiona chodzi. Czekam na wyjaśnienia. Pozdrawiam :D! Twój ukochany Anonim.
OdpowiedzUsuńKiedyś się wyjaśni czemu Queen jest taka cięta na Taidane :D. No nie wiem czy Yota dałby się tak zacałować. :D Pozdrawiam.
UsuńHahah xD Szczerzyłam się czytając rozdział xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta mamusiu~ :3
xD do Yoru łapiącej kure?
UsuńTak xD
UsuńPadłam ze śmiechu. Pidżama party jest the best! Zwłaszcza w wykonaniu Fairy Tail! Taidana musi się przyzwyczaić :D! Czekam na ciąg dalszy pozdrawiam xd!
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czy uda mu się taks szybko do tego przyzwyczaić xd
Usuń" — Tylko tyle masz mi do powiedzenia koci pomiocie szatana?! — Nikt nie miał nawet odwagi przerwać tego jawnego aktu przemocy, gdzie umorusany w błocie chłopak był dosłownie targany i jak tak dalej pójdzie to po prostu błoto się samo z niego ściągnie — nic więcej nie masz dodania?!
OdpowiedzUsuńPewnie jakby to było możliwe to chłopak zapadł by się pod ziemię udając amebę i ledwo słyszalnym szeptem dodał.
— Boję się kobiet."
I w tym momencie Nashi jebła nie wiedząc czy się śmiać czy płakać. Tak nasz Yota coś dodał, ale raczej nie było to wyznanie, którego oczekiwała Queen xD" Prawdziwy samiec alfa z tego naszego smoczego zabójcy. Zżarło by go wszystko xD
Pozdrawiam,
Oj tam nie każdy facet musi być odważny xD
UsuńJuż wiem czemu nie mam konta w google, bo jak zwykle wszystko psują. Nie mogę się na nie dostać więc będę się podpisywała anonimem. Rozdział jak zwykle u ciebie genialny i nigdy nie mogę się doczekać następnego :D Ogólnie twoja twórczość to jak miód na me serce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na ciąg dalszy!
AkashiMiru
aha :| no też tak czasami mam z tymi kontami, ale nic się nie da z tym zrobić :D Ciesze się niezmiernie, że tak moja twórczość przypadła Ci do gustu.
Usuń